Podziemna rzeka – cud natury – Palawan

Pierwszego dnia, zaraz po przyjeździe, zaplanowaliśmy sobie wszystko, co chcemy zobaczyć w Puerto Princessa. Jako główną atrakcję wybraliśmy podziemną rzekę, czyli jeden z największych skarbów i cudów natury wyspy Palawan. O tym jak przebiegła wycieczka w dzisiejszym odcinku z serii – Daria zabiera Żabę w świat.

Powitał nas upalny poranek

….jak to w tropikach. Chociaż człowiek się cały lepi, uwielbiam taki gorąc, ale zaznaczam – tylko gdy jestem w okolicy morza. Czapka na głowę, byle jaki zwiewny ciuch, krem z filtrem – najfajniejsze – zero dbania o fryzurę i makijaż. Moja Żaba ciężej znosi upały, ale trzyma się dzielnie. Pochłonęliśmy śniadanie, poczęstowaliśmy się kawą i komu w drogę temu czas. Podjechał po nas bus z innymi turystami i tak rozpoczęliśmy swoją przygodę poznania podziemnej rzeki. Koszt samej wycieczki nie był wysoki – mniej więcej takie ceny jak w Tajlandii, organizacja turystyczna też, więc zero smutku zero łez, jedziem w trasę dobrze jest.

Jedziemy na wycieczkę, bierzemy misia w teczkę

Sam dojazd do portu, z którego dalej się trzeba było przesiąść zajął nam z Puerto Princessa jakieś dwie godziny. Żaba zmęczony, bo on tylko w nocy ma naładowane akumulatory, drzemał mi na ramieniu, a się gapiłam przez okno na tutejszą roślinność. Ładnie. Biednie, ale ładnie. Gdy dotarliśmy do portu, nie od razu mogliśmy się władować do łodzi, która by nas odeskortowała do miejsca, gdzie znajdowała się podziemna rzeka. Był luty, sezon turystyczny, musieliśmy się swoje odczekać kolejne półtorej godziny. A cienia nigdzie nie było. Poszliśmy się schłodzić, to znaczy kupić shake ze świeżych owoców. Jest to coś, co uwielbiam! Owoce w tropikach smakują zupełnie inaczej niż te importowane z Biedronki. Przykleił się do nas dziadek z Japonii, lat 70, który nie miał co robić na emeryturze, więc postanowił zwiedzać świat. Było też sporo Francuzów z mocnym akcentem, ale Żaba udawał, że on to nie Żaba i il ne parle pas français.

Port, z którego brało się łodzie by dotrzeć do podziemnej rzeki

Przyszła nasza pora

Wpakowaliśmy się do łodzi. Szczęśliwi, zadowoleni, dzieci słońca. Rejs zajął jakieś pół godziny do celu. Jednak gdy dotarliśmy do podziemnej rzeki, trzeba było swoje odstać znowu. I kolejna godzina zleciała. Tym razem nie było gdzie iść, trzeba było czekać przy kajakach w pełnym słońcu. Dostaliśmy z Żabą po kasku i po jakimś czasie udało nam się załapać do jednej z grup. Było ciasno, ale daliśmy radę. I tak czekała na nas główna atrakcja dnia.

puerto princessa
podziemna rzeka palawan
Wcale nas słońce nie parzyło w oczy, wcale
podziemna rzeka kajaki

Podziemna rzeka na Palawanie – jeden z siedmiu cudów natury

Cała rzeka ma długość około 8 km, do turystów dostępne są (o ile pamiętam) tylko 2km. W środku jest zupełnie majestatycznie. Wpływa się do ogromnej skały, wiadomo ciemność. Co chwila wyłaniały się różne naturalne rzeźby i roślinność. Naprawdę to wszystko robiło wielkie wow, zwłaszcza, gdy przewodnicy opowiadali, że niektóre skały przypominały osoby, zwierzęta w tym dinozaury. Mogliśmy zobaczyć także nietoperze fruwające tuż ponad głowami. Niestety ja i Żaba nie dorobiliśmy się żadnego aparatu GoPro by to zarejestrować, a zdjęcia z telefonu nie oddają tego, co widziały oczy. Z resztą ja się bałam wyciągać aparat, ponieważ bujało i myślałam, że wpadnie mi do wody. Widziałam na youtubie ciekawą relację z groty, którą można zobaczyć tutaj. Na pewno fajnie to wszystko obrazuje. Da Wam to większe wyobrażenie o tym, co czai się w środku.

Przymykamy oczy na jakość 🙂
podziemna rzeka
podziemna rzeka
podziemna rzeka

Wycieczka do podziemnej rzeki – czy warto?

Na pewno tak! Co prawda sama procedura czekania, najpierw w jednym potem w drugim miejscu na łódź i jazda do celu jest trochę męcząca, ale myślę, że to wyjątkowe miejsce. Nie żałowaliśmy przejażdżki. Na całą wycieczkę trzeba przeznaczyć 6 – 7 godzin. Wyruszyliśmy przed 9 rano, wróciliśmy koło 15. Potem musieliśmy uraczyć się browarem, a na koniec dnia obejść knajpy rekomendowane na Trip Advisor. Szczęśliwi, najedzeni, zakochani, pojechaliśmy z powrotem do hotelu szykując się na kolejny dzień wrażeń.

Ciekawi innych moich przygód? Zajrzyjcie:

Podobne Wpisy

Skomentuj

Adres e-mail nie zostanie upubliczniony.