Nocny połów ryb z filipińskim teściem – Bantayan

” Co powiecie na nocny połów ryb z moim teściem?” – rzucił do nas Grochu na drugi dzień po przyjeździe do Bantayan. Powiedział, że to coś naprawdę wyjątkowego.  Żaba się bardzo ucieszył, bo po pierwsze to typowo męskie zajęcie, a po drugie, przygoda na środku morza daleko od domu. Może wizja połowu ryb, to nie było coś na co sama bym się pokusiła. Jednak nic mi nie straszne, a nowe wyzwanie czyhało za rogiem, postanowiłam czemu nie, potowarzyszę Żabie.

Filipiński teść Grocha

Czyli niepozorny, niewysoki, raczej wychudzony kolo o bardzo sympatycznej aparycji. Spodziewaliśmy się jakieś rosłego chłopa, przynajmniej tak mi się kojarzą rybacy. A tu taki wujek Czesiek.  Rejs miał się odbyć około drugiej, trzeciej w nocy. Grochu miał razem z nami “stać na warcie”, czyli czekać na teścia, żeby nas zabrał z domu. Pierwszej nocy nam się to nie udało, bo był duży sztorm. Udało się za drugim podejściem. Tutaj pojawia się pierwszy punkt, dla którego warto wspomnieć, że połów ryb to ciężka praca. Przygotuj łódź. Wstań wcześnie rano.  Jest ciemno jak cholera wszędzie dookoła, ale musisz jakoś obudzić swój mózg. Czasami bardzo zimno i wieje. Ale rodzina czeka na posiłek, pieniądze same do portfela nie wpadną, więc mus to mus trzeba wyjść w morze.

Zaopatrzeni w kamizelki ratunkowe

Ledwo przytomni, bo wciąż zmęczeni, ruszyliśmy za filipińskim teściem “Cześkiem” w stronę morza. Czekała na nas malutka rybacka łódź i kolega wujka Cześka. Było bardzo ciasno i zimno. Powoli ruszyliśmy w morze. Na początku wszystko w porządku, niebo pełne gwiazd, pusto dookoła. Żaba pokazywał mi połyskujący w wodzie plankton, a potem starał przytulić, kiedy widział jak się trzęsę jak pudel z zimna.

Potem zaczęły się schody. Zaczęło mocno bujać. Wielkie fale. Żaba spokojny jakby dostał błogosławieństwo jakiegoś buddy cierpliwości. Nasza dwójka rybackich gospodarzy na spokojnie balansowała łódź. A ja zastanawiałam się, czy to już czas nakarmić rybki zanim je złowią czy nie. Skryłam głowę w dół. Głowa mnie bolała, jakby ktoś mnie rąbnął z całej siły młotem. I po raz pierwszy w życiu doświadczyłam choroby morskiej, na szczęście bez fontanny z buzi.  Jedyne co miałam w głowie to tylko mantra ,,żeby się nie zrzygać, żeby się nie zrzygać”. Żaba robił co mógł, żeby ułatwić mi trudy i skutki uboczne kołysania łodzi.

Ciemność na morzu – około 3 nad ranem
teściu 🙂

Nocny połów ryb trwał dla mnie całą wieczność

Dla kogoś, kto nie wie czy zaraz puści pawia czy nie, taka atrakcja to niezły hardcore. Trzymałam się jednak dzielnie. Gdy wreszcie dopłynęliśmy do punktu, gdzie można było zarzucić sieci rybackie trochę odetchnęłam. Ta sieć była naprawdę olbrzymia. Filipiński teść i jego ziomek uwijali się jak mogli. Potem była druga część tej całej imprezy, kiedy trzeba było te ryby złowić. Niby dwójka rybaków chudziutkie chucherka, ale siły mieli jakby startowali do strongmenów. Gdy tak zbierali sieć z rybami do łodzi, nadchodził poranek. Wtedy też było widać naprawdę coś wspaniałego. Wschód słońca na pełnym morzu. Dookoła nic. Tylko nasza mała łódź. Spojrzałam na Żabę i już widziałam na twarzy, że doświadcza czegoś niesamowitego. Bo taki jest ten połów moi drodzy. Trudny, męczący, ale co Wam daje natura w zamian, nie da się zamienić na nic innego.

początek wschodu słońca – najpiękniejszy moment!
Tutaj filipiński teściu Grocha w pełnej odsłonie w żółtym sweterku 🙂
dav
wracamy do brzegu

Koniec nocnego połowu ryb i mały gratis

Skończyliśmy całą eskapadę około 7-8 rano. Filipiński teść dał nam w prezencie kilka złowionych tej nocy ryb, które potem mogliśmy wszamać na kolację. Zmęczeni i szczęśliwi szliśmy po płytkim morzu w stronę brzegu. Wszystko wydawało się ciche i spokojne. Byliśmy znowu dwoma ludzikami po środku niczego. Szliśmy ostrożnie, patrząc pod nogi. Na dnie było milion rozgwiazd. Żaba w jednej łapce trzymał ryby, w drugiej moją rękę. Była to nocna przygoda, które żadne z nas długo nie zapomni.

Zajrzyjcie do Grocha Break Da Cycle

I odwiedźcie moje poprzednie wpisy:

Podobne Wpisy

Skomentuj

Adres e-mail nie zostanie upubliczniony.