Dziwny jest ten kraj

 Dzisiaj miałam taki dzień, że wyszłam z siebie, wróciłam, potem jeszcze raz wyszłam i jeszcze raz wróciłam.
Jak to mówią przygoda, przygoda każdej chwili szkoda.
Poszłam z dwiema koleżankami wymienić część pieniędzy (chciałam RMB na dolary), bo powoli przygotowuję się na wyprawę, a potrzebne mi są piękne zielone banknoty w Wietnamie.
I to był jeden z tych dni, w których człowiek chce dobrze, a biurokracja go przejedzie jak czołg po mrówce.
Miało być prosto.
Jak zwykle zapomniałam, że mieszkam w Chinach i tutaj proste rzeczy wydają się porąbane jak fizyka kwantowa.
Poszłyśmy do Bank of China, największej filii w Chengdu.
I co?
I jajco.
Chinka była chodzącą ciamajdą,  powiedziała nam, że nie mają ani dolarów ani euro i w ogóle w ciągu jednego dnia można wymienić maksymalnie 500 yuanów. To było jakimś kosmosem nie do zrozumienia jak nowy film Interstellar. Miałyśmy wymalowane na twarzy, ale co chodzi, wkurzyłyśmy się i pojechałyśmy do drugiej mniejszej filii tego samego banku.
A tutaj taka sytuacja.
Wchodzimy.
Jest ochrona, są bankomaty, okienka, maszyna do wydawania numerków do kolejki i jakaś stara kobieta z torbą wypchaną pieniędzmi.
Mówimy ochroniarzowi, że chcemy wymienić kasę i gdzie my mamy iść.
Ten do nas, o ta kobieta wam wymieni.
Wskazał na starą babę z forsą.
Ta zaraz do nas ile chcemy wymienić, przelicza na kalkulatorze, mówi, że ma wszystkie waluty, bez kolejki i w ogóle jest tak super świetnie.
Mówię do koleżanki:
,,Ty no kurde, jesteśmy w środku banku, są kamery, ona nie ma legitymacji, nie daje nic do wypełnienia, nie chce od nas paszportu, ten ochroniarz też jakiś dziwny i jakimś cudem ma wszystkie waluty, których nie ma bank. Nie pasuje mi to”.
Koleżanka do mnie: ,,Ale jesteśmy w banku, powinno być bezpiecznie. Jest biały dzień.”
Pokierowane głosem zdrowego rozsądku, poszłyśmy do kas i okazało się, że TAM wymieniają pieniądze, a nie nigdzie indziej. I można kupić w ciągu dnia 500 dolców, a nie wymienić 500 yuanów.
I to są cholera jasna Chiny. Myślisz, że wszystko jest cacy i jesteś w bezpiecznym miejscu takim jak bank, a tu nagle możesz się nadziać i wylądować z fałszywą gotówką, a kto wie czy przy okazji nie na policji.
Czasami myślę, że jestem jak bohaterką Truman Show.

Podobne Wpisy

1 Komentarz

  1. M. mówi

    hahaha, no nie wierzę 😀 to pewnie była jakaś zasadzka 😀

Skomentuj

Adres e-mail nie zostanie upubliczniony.