Korea Południowa – Meyongdong

Tym razem bez bicia przyznaję się, że poleciałam do Korei Południowej nie tyle, żeby doświadczyć lokalnej kultury, ale żeby rozpuścić się w tonach magicznych lokalnych kosmetyków. Chcesz być piękna, jedź do Korei – mówią. Przygotowałam kartę kredytową, sporządziłam listę najbardziej pożądanych przeze mnie mazideł i fru! – poleciałam z Tokio do Seulu. Cel był jeden – nie zwariować na deptaku Meyongdong, który jest siedliskiem najlepszych koreańskich firm kosmetycznych.

Korea Południowa – pierwsze wrażenia

Europejczycy w Azji mówią, że Korea Południowa to tak jak u nas Niemcy czy Francja. I może faktycznie coś w tym jest. Ja popełniłam straszny błąd organizacyjny. Poleciałam najpierw do przepięknej Japonii, gdzie można się zachłysnąć nieskazitelną czystością i higieną, kulturą i zerowym zanieczyszczeniem. Seul mnie nie zachwycił. Kompletnie.

Okej, komunikacja miejska jest tam spoko. Dosyć łatwo ją ogarnąć. Fajne jest wrażenie, gdy jedzie się metrem z lotniska Incheon do centrum miasta i widzi się góry i morze. Żeby było śmieszniej – spotkałam się z tym po raz pierwszy – gdy nadjeżdża metro, puszczają charakterystyczną melodyjkę jak z reklamy jakiegoś koreańskiego przysmaku. Transport w Korei, jak i jedzenie, niestety, okazał się drogi, więc wcale nie miałam poczucia, że mój portfel będzie tam szczęśliwszy niż w Japonii.

Ulice mnie nie zachwycały, były często gęsto brudne. Doznałam więc pojapońskiego rozczarowania. Na szczęście ludzie okazali się tutaj dużo bardziej przyjaźni i otwarci, nie zamknięci z nosami w telefonach komórkowych jak Japończycy. I uwaga – Koreańczycy dobrze mówią po angielsku! Nie mogłam znaleźć swojego hostelu, bo był dosyć dziwnie usytuowany. Staruszek, lat 70, przypadkowo spotkany na drodze, odeskortował mnie pod same drzwi i rozmawiał ze mną po angielsku.

Zakupy na Meyongdong

Z Koreańczykami żyję w bardzo dobrych stosunkach. Mieszkałam przez rok w chińskim akademiku i dzieliłam przez dwa semestry pokój z Koreankami. To stadne stworzenia, nie lubią wychodzić nigdzie same. I bardzo dbają o wygląd, mają porcelanowe buzie. To samo tyczy się facetów. Niestety żadna z moich przyjaciółek nie przebywała w tym czasie w Korei, więc jedna z nich zapoznała mnie ze swoimi znajomymi i rodziną, by zajęli się mną podczas mojego pobytu w Korei Południowej.

Tak poznałam Moon Jou Kim, która oprowadzała mnie po Seulu i okolicach. Przedszkolanka, skończyła akademię sztuk pięknych i trenowała crossfit. Taki jej paradoks. Podczas przechadzki po Meyongdong dostawałam oczopląsu od liczby sklepów i różnych produktów do twarzy i ciała, jakie można sobie tylko wymarzyć. Dodatkowo był to okres Chińskiego Nowego Roku, więc czułam się trochę jak u siebie, bo ze wszystkich stron wychodzili Chińczycy jak mrówki. Nawet obsługa w sklepach mówiła po chińsku.

W Meyongdong można spotkać takie marki jak Innisfree, Tolly Molly, Nature Republic i setki innych. Każda z nich prześcigała się w promocjach. W Tolly Molly była ciekawa seria kosmetyków z motywem Pokemonów, Nature Republic sprzedawało głównie kremy z wyciągu ze ślimaka. Każdy sklep był również zaopatrzony w małe walizki do sprzedaży, bo większość produktów była pakowana hurtem. Można było naprawdę ogłupieć. Dobrą stroną w tym wszystkim była możliwość odliczenia podatku, więc jeżeli ktoś naprawdę chciał, mógł zrobić dobry deal.

Przechadzając się po Meyongdong nie sposób było ominąć sklepy z akcesoriami Line Friends (aplikacja, która służy do komunikacji, trochę taki nasz Facebook) oraz drobne punkty z koreańskimi lodami. Choć była zima, nie omieszkałam się skusić, żeby podjeść.

Podsumowując, jeżeli wybieracie się do Meyongdong, zróbcie sobie listę rzeczy, których naprawdę potrzebujecie. Inaczej skończycie z dziurą w portfelu.

Czy warto zaopatrzyć się w koreańskie kosmetyki?

Na pewno tak. Ich cena – choć w Europie i Chinach stosunkowo wysoka – odpowiada jakości. Koreańczycy używają w swoich kosmetykach wielu naturalnych składników. Moja twarz, choć kapryśna, odczuwa różnice. Warto się przelecieć do Korei Południowej raz na jakiś czas na większe zakupy, ponieważ ceny biletów nie są wysokie, a zapasy w domu warto mieć. Meyongdong to też dobre miejsce, żeby zobaczyć, co są w stanie zrobić kobiety, aby wyglądać dobrze.

Wybierzcie się. Przekonajcie się sami.

Chcecie więcej? Zabiorę Was w inne miejsca:

Zapisz

Podobne Wpisy

1 Komentarz

  1. Candy Pandas mówi

    Czujemy wewnętrznie, że byśmy popłynęły xD Po tygodniu znaleźli by nas pod jakimś mostem bez pieniędzy za to z toną kosmetyków i gadżetów xD

Skomentuj

Adres e-mail nie zostanie upubliczniony.