Sny o Tokio. Pierwszy raz w Japonii.
Myślenie o podróży do Japonii zajęło mi ponad dwa lata. Obserwowałam moich przyjaciół, którzy wyjeżdżali tam na studia, nie do końca rozumiejąc ich fascynację tym krajem. Nie jestem fanką mangi i anime. Nie podniecają mnie specjalnie wszystkie dziwne wynalazki Japończyków. Kwitnące wiśnie, różne subkultury, a nawet sushi – nic nie sprawiało, że chciało mi się krzyczeć: „Jezus, chcę tam być teraz, zaraz, natychmiast!”. A jednak Tokio wciąż chodziło mi po głowie. Nie miałam nawet wyobrażenia, jak to miasto może wyglądać. Kiedy wreszcie zdecydowałam się kupić bilet lotniczy i odwiedzić przyjaciela, który tam mieszka, wszystko zaczęło nabierać kształtu w mojej głowie. Tydzień przed wylotem śniłam o Tokio dosłownie dzień w dzień.
Co warto wiedzieć przed wyjazdem do Japonii?
Prawdę mówiąc, ja nie wiedziałam nic, bo mój intensywny tryb życia nie pozwolił mi na spokojne przegrzebanie Internetu. Przeżyłam. Myślę jednak, że jest kilka drobiazgów, na które trzeba zwrócić uwagę. Po pierwsze warto pomyśleć nad kupnem „pocket WiFi”. Japonia taka rozwinięta, a z dostępem do Internetu wcale nie tak prosto. Można się połączyć z siecią w McDonald’s, na stacjach metra (ale nie zawsze) i w niektórych kawiarniach. Rano przed wylotem do Tokio ściągnęłam aplikację Navi Japan i zakupiłam za niewielkie pieniądze dane do logowania pozwalające łączyć mi się na terenie Japonii z sieciami WiFi w metrze. Aplikacja działała przez jeden dzień, potem wyskoczył błąd i Daria była w czapie. Warto ściągnąć „Tokyo subway map”, żeby wiedzieć, jak się przesiadać między pociągami – aplikacja działa bez konieczności łączenia się z Internetem. Z niewiadomych przyczyn nie chciała mi działać żadna aplikacja na mapy w trybie offline. Całe Tokio zwiedzałam, polegając na swojej własnej orientacji w terenie i nie gubiąc się przy tym ani razu.
W Japonii preferuje się transakcje gotówkowe, więc należy zadbać o to, żeby zawsze mieć przyzwoitą ilość pieniędzy w portfelu. Można płacić wykorzystując karty PASMO lub SUICA, które służą również do opłat za transport.
Przy wyjeździe do Japonii do 90 dni Polacy nie potrzebują wiz. Jeżeli ktoś planuje zwiedzić ten kraj wzdłuż i wszerz, warto zainwestować w kartę Japan Railway Pass, żeby nie wydawać milionów monet na przejazdy pociągami.
Metro przestaje działać około północy. Trzeba to wziąć pod uwagę, gdy przylatuje się późnym wieczorem na lotnisko Narita, które oddalone jest od centrum o ok. 80 km. Taksówki są zbyt drogie, by się nimi wozić.
W Japonii możecie chodzić z otwartą torebką czy portfelem na wierzchu. Nikt Wam nic nie ukradnie. To był pierwszy raz w ciągu moich podróży, kiedy nie bałam się, że ktoś mnie obrabuje albo napadnie. Jeżeli coś takiego by się wydarzyło, to na pewno nie ze strony Japończyków.
Lot Chengdu–Tokio, czyli Daria w drodze
Życie w Chinach nauczyło mnie, że przy takim niestabilnym poziomie zanieczyszczenia powietrza bezpieczniej jest latać popołudniami, unikając dużych opóźnień na lotnisku bądź nawet odwołania rejsu. Gdy obudziłam się rano, na usta cisnęło mi się mało eleganckie „o ja pie…”, ponieważ Chengdu było całe białe od smogu. I już dostawałam biegunki, że lot sobie poczeka. Tak jak prorokowałam, lot do Tokio było opóźniony, ale na szczęście nie za dużo.
Wylądowałam na miejscu około godziny 20.00 lokalnego czasu. Wszystko poszło dosyć sprawnie. Po raz pierwszy ogarnął mnie szok kulturowy, bo japońskie mordki uśmiechały się do mnie z daleka, pokazując, gdzie iść dalej. Nie wiem, czy jesteście świadomi, ale w Chinach wszyscy mają minę kota srającego na puszczy. Jest głośno i każdy się przepycha. W Japonii odwrotnie. Dostałam wklejkę do paszportu, poszłam na przetrzepanie bagażu. Moją walizkę sprawdzała starsza, bardzo drobna Japonka, kłaniała się nisko, jakby była zawstydzona, że musi mi grzebać w majtkach. Zaczęła ze mną gadać jak urocza stara ciocia-klocia:
– Skąd jesteś? Z Polski? Ooooo! Polska taka ładna. [otwiera pierwszą przegrodę] Pierwszy raz w Japonii, taaaak? [grzebie w elektronice] Będziesz podróżować? Cudownie! Masz przyjaciół tutaj? Suuuuuuuuuuper! [dotarła do staników] Ooo, pandy! [znalazła herbatę z Chengdu] My lubimy pandy, wiesz? [tutaj rzuciła wazelinowy uśmiech numer dziesięć] Aaaaa…, mieszkasz w Chinach, mówisz po chińsku! [skończyła grzebać między skarpetkami] Witamy w Japonii!
Jak dostać się z lotniska Narita do stacji Tokio?
Tutaj wielkie ukłony dla mojego przyjaciela, Zacharego, który rozpisał mi wcześniej pociągi. W zależności od miejsca docelowego, w moim przypadku było to Ikebukuro, najwygodniej wybrać pociąg, który dowiezie nas najszybciej do stacji przesiadkowej. Ja jechałam pociągiem linii Keisei Skyliner, który pokonuje dystans do Nippori w 4o minut. Bardzo szybko, bardzo komfortowo. W Nippori jest kilka linii metra, łatwo się tam przesiąść. Niestety koszt dotarcia do mojej stacji docelowej wyniósł mnie ok. 2700 yenów, czyli ok. 96 zł.
W Ikebukuro czekał na mnie wspomniany Zachary, który ogarnął ze mną szamę, czyli sushi. Wybieraliśmy wszystko na tablecie, a talerzyki pojawiały się w mgnieniu oka obok stolika. Powtórzę to, co wszyscy mówią, nawet najgorsze sushi w Japonii bije na głowę najlepsze restauracje za granicą. Bardzo mi smakowało!
Gdy szliśmy z powrotem złapać pociąg do domu, ciągle jeszcze byłam w nastroju: ,,no miasto jak miasto”, próbując wchłonąć to wszystko, co się działo dookoła. Zupełnie nie miałam świadomości, czego nauczę się przez najbliższy tydzień.
Sny o Tokio. Czy się sprawdziły?
Wydaje mi się, że w pewnym stopniu tak. Miałam momenty, kiedy moje oczy widziały tylko ciasne ulice, ludzi z nosem w telefonach czy zatłoczone metro i wydawało mi się, że to miasto wcale nie jest takie znowu duże. Do czasu, kiedy wjeżdżałam na wieżowce i onieśmielała mnie powierzchnia tej metropolii. Kilkukrotnie nie kumałam co się dzieje dookoła mnie, trochę jak w filmie „Między słowami”, zwłaszcza kiedy spotykałam ludzi, którzy tłumaczyli mi monologi japońskie w dwóch zdaniach. Na szczęście moje sny o skomplikowanych liniach metra w Tokio okazały się przesadzone.
Dzisiaj tutaj skończymy. Ciąg dalszy nastąpi.
W oczekiwaniu na kolejny wpis, może zechcecie poczytać o Wietnamie:
- Tyle słońca w całym mieście. Przystanek Hanoi
- Szczęśliwa woda. Przystanek Sapa
- Przystanek Hue
- Przystanek Halong Bay
- Halo, Rosja! Przystanek Nha Trang
- Lekcja uśmiechu. Przystanek Hochiminh
Wspaniała relacja. Ja też jestem uzależniona od samotnych podróży!
Tokio na zawsze pozostanie moją miłością, nie da się nie myslec o powrocie do tego miasta!
Piękne zdjęcia, pieknie wszystko opisałaś! U mnie post o Tokio w przygotowaniu… pozdrawiam!
Właśnie spisałam swoje wrażenia po przeczytaniu książki “Odrodzić się z popiołów” Akiko Mikamo, teraz już wiem, że podróżując do Japonii będę je miała głęboko w sercu.
Wooo wygląda fantastycznie! Bardzo chciałabym zwiedzić Osakę i Tokio 😉
“My lubimy pandy, wiesz? ” no i jesteśmy kupione xD Chyba musimy zrobić rundkę po Korei, Chinach i Japonii xD
Najpierw to rundka po samym Chengdu, pandy kochane 😀 chyba jak przyjadę wreszcie do Polski latem to się zgadamy na ciacho, co?
Piękne zdjęcia! Musiało to być niesamowite doświadczenie! Czekam na kolejne relacje!
Będą się pojawiać regularnie co tydzień na blogu, a drobne smaczki na fejsie. Wpadaj!